Podróże Wpis

MARIONETKA PODBIJA ITALIĘ…

2 maja 2014

…A ITALIA POBIŁA MARIONETKĘ.

Jestem padnięta, wykończona, niewyspana, umarta, boląca. Idealny stan po wakacjach nieprawdaż? Ale przynajmniej zapomniałam o codziennych problemach, przy 2 nocach braku dachu nad głową oraz decyzjach typu „które spodnie mniej śmierdzą, żeby je założyć?” cała rutyna życia wydaje się bardzo przyjemna. Ale zacznijmy od początku…

Pewnego świątecznego poranka wyleciałam wraz ze znajomymi na podbój Italii. Wycieczka była planowana jako spokojna i przyjemna, oprócz jednego momentu. Lądowanie w Mediolanie, a następnie podróż pociągiem w kierunku Florencji, która była głównym miejscem naszego pobytu. Florencja miastem niezwykle urokliwym jest. Piękne stare budownictwo, klimatyczne targi, pierdyliard ludzi, deficyt sklepów spożywczych (!).

florencja-podróże-

Duomo (Katedra)

florencja-podróże-Ponte Vecchio (Most Złotników)

florencja-podróże-

Targ Staroci florencja-podróże-

Most Św. Trójcy

florencja-podróże-

Ogrody Boboli i Pałac Pittich

florencja-podróże-

Widok z ogrodów na Duomo

florencja-podróże-

Ogrody Bardini i świeże cytrynki

florencja-podróże-

Ogrody Bardini

florencja-podróże-

Widok z Ogrodów Bardini na Florencjęflorencja-podróże-

a to w ramach ciekawostki wydział architektury Uniwersytetu

florencja-podróże-

Z Florencji na jeden dzionek pognaliśmy do Sieny – średniowiecznego miasta, które już bardziej nadaje się do życia (czyt. ma sklepy i jest w nim mniej ludu).

siena-włochy-podróż

siena-włochy-podróżstylowa blogereczka pod Duomo (Katedrą)

siena-włochy-podróżratusz miejski

I na Sienie skończyła się spokojna część wycieczki. Los i jedna ze współpodróżniczek sprawiły, że odwiedziliśmy Włochy w okresie kanonizacji Jana Pawła II. Tak więc w sobotni, bardzo wczesny poranek wyruszyłyśmy na spotkanie przygodzie i jednemu z najdrastyczniejszych przeżyć w moim życiu. 2,5 dnia bez dachu nad głową, prysznica, łóżka, snu. Jedna noc w bardzo dzikim tłumie, ścisku, bez powietrza i miejsca aby wygodnie usiąść (i tak miałyśmy szczęście, bo była sposobność aby siedzieć niewygodnie). Ludzie się tratowali, mdleli, kłócili. Jednak udało się nam dostać na Plac Św. Piotra w Watykanie. Chociaż powiem szczerze, że chyba mało kto na tym placu doznał prawdziwych odczuć duchowych. Zmęczenie, głód, potrzeby fizjologiczne wzięły górę nad religią. Ludzie którzy przeżyli walkę o miejsce na placu zwycięsko przysypiali podczas Mszy. Sam Rzym doszczętnie zawalony turystami i pielgrzymami – nie poczułam tego miasta.

rzym-roma-kanonizacja-podróż

Nasze obozowisku dla chwilowo bezdomnych pod Kościołem Świętego Ducha

rzym-roma-kanonizacja-podróż

Zamek Św. Anioła

rzym-roma-kanonizacja-podróż

Watykan o zachodzie Słońca

rzym-roma-kanonizacja-podróż

Zatybrze

rzym-roma-kanonizacja-podróż

A te stare kamyczki to chyba wszyscy poznają 🙂 – oczywiście jak na moje szczęści przystało połowa Koloseum była w remoncie

rzym-roma-kanonizacja-podróż

Forum Romanum

rzym-roma-kanonizacja-podróż

Kawałek fontanny di Trevi

rzym-roma-kanonizacja-podróż

Schody hiszpańskie

rzym-roma-kanonizacja-podróż

Po 2,5 nieprzespanych nocach, w tym 1,5 spędzone w pociągu dotarłyśmy do punktu pierwszego i ostatniego naszej podróży – deszczowego Mediolanu. Przespałyśmy w hostelu cały dzień, zjadłyśmy pizzę na śniadanie o 18 i znowu poszłyśmy spać. Zwiedzanie odłożyłyśmy na wtorek – kiedy jakimś cudem pogoda się na chwilę poprawiła. Mediolan to miasto sklepów, centrum shoppingowe Europy, drogie, ekskluzywne, z mniejszą ilością turystów, za to z masą wspaniale ubranych tubylców. Ja w swoich brudnych jeansach i zmechaconej bluzie czułam się kompletnie niedoubrana. Mediolan w przeciwieństwie to poprzednio opisanych miast zdecydowanie łączy to co nowe, z tym co stare – co czasem wychodzi dziwnie.

 mediolan-podróż-milan

ogrody zamku Sforzów, teraz park miejski   mediolan-podróż-milan

mediolańskie centrum handlowe mediolan-podróż-milan

Tak słynna, jak niepozorna La Scala mediolan-podróż-milan

Duomo (Katedra) w Mediolanie, uważana (słusznie) za jeden z najpiękniejszych obiektów sakralnych na Świecie.

O Włoszech w moim odczuci ogólnie: Nie chcę tam wrócić, na pewno nie w najbliższym czasie. Masa turystów, w kwietniu pogoda kapryśna, tubylcy ogólnie niezbyt sympatyczni, często robiący wielką łaskę, że pracują i że dajesz im zarobić i do tego ciężko się z nimi dogadać – ogólny poziom znajomości angielskiego: bidny. Pyszna kawa, jeszcze pyszniejsze lody, jedzenie spoko, ale bardzo zminimalizowana liczba składników czego się nie spodziewałam. Zabytki robią wrażenie, ale wszystko wydawało mi się dużo mniejsze od wyobrażeń stworzonych na podstawie zdjęć i filmów. Co najbardziej zaskakuje? Ruch drogowy, wszystkie auta i jednoślady (których oczywiście jest mnóstwo) są pobijane, przepisy to rzecz względna, parkowanie harkorowe. Ogólnie kraj, jak i cała wyprawa wyszły nas dosyć drogo (przykładowo niewielki obiad makaron/pizza + woda = 12 euro).

Nie wiem kto dobrnął do tego momentu, bo trochę mnie poniosło z opisami i ilością zdjęć, ale mam dla Was jeszcze coś modowego, żeby nie było, że zmieniam tematykę bloga. Ostatniego wieczoru usiadłyśmy pod La Scalą obserwując ludzi wybierających się na operę. Nieudolnie robiłam za fotografa mody ulicznej, ale niektórzy ludzie na prawdę byli ubrani fenomenalnie (tak, wiem – w końcu to Mediolan). Próbka poniżej:

 la-scala-moda-mediolan

 la-scala-moda-mediolan

 la-scala-moda-mediolan

 la-scala-moda-mediolan