Wpis

Jak przetrwać zimę?

28 stycznia 2015

Niby mamy styczeń, niby prawie nie ma śniegu, niby jest stosunkowo ciepło, ale jednak zamierzam marudzić. Cały luty jeszcze przed nami i coś mam przeczucie, że będzie obrzydliwie.

Zima to zło wcielone! Jest długa, zimna, ciemna, grozi wieloma niebezpieczeństwami i zmusza do codziennego skrobania auta i modlenia się, żeby zapaliło. Nienawidzę zimy! Pozbawia mnie chęci do jakiegokolwiek działania. Ubieram się w byle co, nie maluję się, staram się nie marnować energii – bo przecież muszę ją kumulować, żeby nie zamarznąć. Żałuję, że nie jestem niedźwiedziem i nie zasypiam w sen polarny.  Najgorsze jest to, że stan taki trwa u mnie średnio od połowy października do połowy marca. I weź tu człowieku raduj się z życia.

Były już poradniki jak przetrwać inwazję zombie (chociaż wydaje się ona niczym w porównaniu ze srogą zimą), dlatego dzisiaj mam dla Was mój poradnik/niezbędnik jak przetrwać zimę i dożyć do wiosny… Bo to właśnie przez to coś za oknem nie mam nowych fotek ze stylizacją…

winter3

Jak przetrwać zimę?

1. Zapasy

Najważniejsze są zapasy. Zapasy tłuszczyku oraz kalorycznego, niepsującego się jedzenia. Puszki, słodycze najlepszymi Twymi przyjaciółmi są. Do tego pamiętajmy o zapasie gotówki – w razie nagłej potrzeby, bez wychodzenia spod kołdry możemy wykręcić telefon do pizzerii zbawienia. O ile oczywiście dostawca nie utknie po drodze w zaspie i nie zamarznie.

best-pizza-in-los-angeles

2. Łóżko i kołdra to Twoi najlepsi przyjaciele

W ich towarzystwie jakoś można poradzić sobie z aurą za oknem. Dodając do tego gorącą herbatę i tabliczkę czekolady, ewentualnie pięć robi się całkiem przyjemnie. Kiedy uzupełnimy listę o stosik książek, filmów lub gier osiągamy pełnię szczęścia możliwą do osiągnięcia o tej porze roku. Ewentualnie idź spać o 20, wstań o 10 i zminimalizuj czas walki o przetrwanie – moje doświadczenie wykazuje, że jest to działanie skuteczne aczkolwiek spotyka się ze zdziwieniem społeczeństwa.

Dawn-Bedeck-Winter-whites-The-Relaxed-Home

3. Odzież ochronna

 Bo przecież o modzie jest ten blog. Ale zimą słowo moda dla mnie nie istnieje. Piękne łaszki zamieniam na obrzydliwą odzież ochronną. Jeśli już muszę koniecznie wynurzyć się spod kołdry i udać się na stracenie pod dresowe spodnie podszyte polarem zakładam 2 pary grubych rajtuz, skarpety po kolana z reniferem. Na nogi Relaksy lub równie urocze podróbki Emu. Pod sweter t-shirt, pod t-shirt 2 podkoszulki. Do tego śmieszna czapa, wielki szalik, wielkie rękawiczki (najlepiej 2 pary) – wszystko oczywiście nie do kompletu. I zapomniałam o płaszczu – chyba dlatego, że kupno na serio ciepłego i w miarę zgrabnego płaszcza to mission impossible, ale tu nawet Tom Criuse nie pomoże.

1

W domu sprawa prezentuje się nieco sympatyczniej wystarczy polarowa pidżama, wełniane skarpety, bambosze oraz wielki szlafrok i ewentualnie można już przestać być człowiekiem kokonem. Ale to tylko dla najodważniejszych!

zima2

Ach co za styl!

A jakie są Wasze sposoby, aby jakoś przeżyć do wiosny?