Eventy Wpis

Marionetka Na See Bloggers

29 lipca 2016

W zeszły weekend rozpoczęłam fazę intensywnych wyjazdów przedślubnych, niekoniecznie ze ślubem związanych. Razem z Patrycją wylądowałyśmy w Gdyni, aby uczestniczyć w czwartej edycji ogólnopolskiej konferencji dla blogerów – See Bloggers. Jak zwykle u mnie relacja będzie słodko-gorzka, bezkompromisowa i w 100% szczera.

Na czym to polega? Otóż przez 2 dni odbywają się warsztaty, wykłady, spotkania i imprezy blogerów różnych branż i specjalizacji. Do tego masa sponsorów, wystawców, konkursów, setki blogerów. Jednym zdaniem ogólny lans, bans i lizusostwo. Takie było moje pierwsze wrażenie. Nie czuję się najlepiej w towarzystwie wzajemnej adoracji i to jeszcze wśród osób, które mają nieco zbyt wysokie mniemanie o sobie. Do tego mam lekką fobię społeczną i nie znoszę miejsc, w których na stosunkowo małej powierzchni zgromadzony jest spory tłumek (wyjątek – koncerty – tutaj zniosę wszystko). Także początek nie był dla mnie sielanką. Ale z każdą chwilą było coraz lepiej.

13735617_273967992981693_8590612444486854546_o

Zapisy na warsztaty olałyśmy, co okazało się błędem – cóż, może następnym razem się poprawimy. Przeleciałyśmy się po stoiskach sponsorów, dostałyśmy trochę darów losu. „Hitem” stał się prezent od Coca Coli, którzy wszyscy uczestnicy dostawali przy rejestracji. Wyobraźcie sobie otrzymanie 3 kg napoju na dobry początek dnia. Wyobraźcie sobie, że macie go nosić przez kolejne 8 godzin. Nic dziwnego, że akurat ten gift porzuciło w losowych miejscach spore grono blogerów.

Skupiłyśmy się na ogólnodostępnych wykładach i panelach dyskusyjnych. Duża sala wykładowa, trwają prelekcje i 3/4 osób na sali siedzi w komórkach, tabletach i telefonach. Ten widok przeraża. Ale może tłumaczy to blogowa branża odbiorców? Dla mnie troszkę to niekulturalne, no ale nie mnie oceniać. Jeśli chodzi o same wykłady – były lepsze i gorsze – to do przewidzenia. Mam jednak wrażenie, że wielu prelegentów minęło się z targetem. Dowiedziałam się kilku nowych rzeczy, ale tylko kilku. Reszta to wieczne powtarzanie tych samych wskazówek. Dobre dla początkujących – no, ale początkujący na See Bloggers się nie dostali, dominowali średniacy – wstyd przyznać, siedząc w branży kojarzyłam tylko pojedyncze sztuki i to raczej te, które się pojawiają tutaj u mnie.

Kolejnym „hitem”, o którym nadal nie mogę zapomnieć była prelekcja Fashionelki. Temat dotyczył barteru i darów losu – złe czy dobre to zjawiska. Otóż Eliza absolutnie nie skreśla barteru. Ostatnio dostała za post czy dwa, meble za 50 tys., a ma w planach projekt, żeby udać się do pewnej marki samochodowej i oni jej dadzą samochód w ramach barteru. I nic nie będą musieli dopłacać! No szaleństwo. Tutaj znowu Eliza chyba zapomniała, że mówi do średniaków blogosfery i te jej problemy pierwszego świata dla wielu odbiorców mogły się wydawać przezabawne. No, ale nie można powiedzieć, że niektóre uwagi i wskazówki okazały się cenne i przytuliłam je do serduszka.

13730926_273967632981729_7599641604013718890_o

Odczułam jednak wielki dysonans, kiedy co drugi prelegent mówił, żeby się nie rozdrabniać i nie sprzedawać, a następnie przeszłam na strefę wystawców, gdzie co drugi organizował konkurs pt. „zrób zdjęcie naszym produktom, wrzuć na insta i FB, a może coś wygrasz”. Czy to właśnie nie jest rozdrabnianie się? Czy te kilka zdjęć z otagowanymi sponsorami nie zepsuje nam opinii? Wzięłam udział w jednym czy dwóch, które jakoś najbardziej do mnie trafiły, były zgodne z tematyką bloga i same zdjęcia ciekawie urozmaiciły moje profile. Ale widziałam blogerów, którzy wzięli udział w prawie wszystkich. Skreśliłam ich ze swoich list, utracili autentyczność w moich oczach. Do tego miałam wrażenie, że konkursy są ustawione i wygrywa „kolesiostwo”, ale może moja intuicja i obserwacja tym razem zawodzą.

Przed wydarzeniem organizatorzy ogłosili, że odbędzie się wieczorna impreza integracyjna w klimacie boho. No to sobie pomyślałam, że lepiej być nie mogło. Następnie spędziłam 2 godziny przed szafą, przymierzyłam prawie wszystkie swoje ciuchy (w tym ogrom tych za małych). Miałam wobec siebie takie wymagania, że głowa mała. W końcu coś wybrałam i…. na imprezę nie dotarłyśmy. Postanowiłyśmy wybrać się na babski spacer po Gdyni – tego, co towarzyszyło spacerowi i co po nim nastąpiło nie będę zdradzać, bo stracimy naszą nienaganną reputację 😉

Wielki szacuneczek dla organizatorów! Nadal nie mogę wyjść z podziwu dla nich. Kupa dobrej roboty! Wbrew moim powyższym marudzeniom muszę przyznać, że cały event miał ręce i nogi, strefy były świetnie wydzielone, miejsce bajunia.  Nie miałyśmy czasu żeby się nudzić, a czas przeleciał niesamowicie szybko. Kilka detali do poprawki i będzie cudnie. Poprosimy o więcej „fashion” – chociaż może szafiarki-szmaciarki już się nieco w blogosferze przejadły. Mam nadzieję, że te kilka słów krytyki nie skreśli mnie na wieki z potencjalnej listy uczestników następnych edycji. Bardzo chcę uczestniczyć w tego typu eventach. Zacny to sposób spędzania czasu i czuję pewien niedosyt – ale to dobrze! Znać, że było przyjemnie.

13708382_273968139648345_6413884878195165718_o

Wróciłam do domu jednak z umiarkowanym powerem do działania, a przez spóźniony pociąg i dosyć intensywnie spędzony czas z kompletnym brakiem powera do życia. W poniedziałek położyłam się na krótką drzemkę o 18, jak się łatwo domyślić, spałam do rana.

Dziękuję za możliwość uczestniczenia w evencie i mam nadzieję, że do zobaczenia wkrótce!

Dziękuję również bardzo moim towarzyszkom za szalony czas!

Moda i takie tam, Bambi Boho i Pati – buziaki!

Wszystkie zdjęcia www.influencer.pl