Oto ja, spieczona jak raczek po 5 dniach wakacji przychodzę do Was z pierwszą stylizacją z wyjazdu. Post dodany jest prosto z krawężnika przy hotelowej drodze – bo tylko w tym miejscu komputer łapie nam wifi. O samej Martynice na pewno napiszę Wam tuż po powrocie osobny post podsumowujący wyjazd. Teraz Wam jedynie zdradzę, że raje na Ziemi wcale nie są tak rajskie jakby nam się mogło wydawać.
Ale czas wrócić do stylizacji – zastanawiałam się czy nie poczekać z dodawaniem tych zestawów do pierwszych cieplejszych dni w Polsce, ale jednak byłoby to bez sensu. Także kilka postów będzie nieco oderwanych od rzeczywistości. Postaram się jednak przekazać Wam przez nie tyle słońca ile będę w stanie.
Najpierw nakreślę Wam swoją obecną sytuację pogodową. Codziennie jest około 28 stopni w cieniu w dzień i 24 stopni w nocy. Noc zapada koło godziny 18 czasu miejscowego (a jestem 5 godzin do tyłu w stosunku do Was). Niebo jest kapryśne, sporo słońca, dużo chmur, co chwila krótka ulewa.
Po raz pierwszy pojechaliśmy na wakacje z dużą walizką, której nawet nie wypchałam po brzegi a jednak mam spory zasób ubrań do komponowania stylizacji. Zabrałam nawet zapas kosmetyków i biżuterii. Jedyne czego mi brakło to jeszcze chociaż jednej torebki, słomkowego kapelusza – tuż przed wyjazdem większość mi zaginęła i został taki, który jest fajny, tylko nie sprawdza się na wietrze, który wieje tu cały czas. Zgubiłam również tunikę do zarzucenia na kostium kąpielowy – nie pytajcie jak, bo sama nie wiem – pewnie znajdzie się w największe mrozy razem z kapeluszami. Mogłam również wpakować parę sandałów na koturnie – byłyby idealne do zdjęć, ale szczerze to nie chciało mi się ich dżwigać, a tu na miejscu raczej bym ich nie założyła ze względu na charakter naszej podróży.
Zacznę od prostego zestawu na wieczone wyjście do restauracji czy baru (o ile znajdziemy jakiś otwarty w okolicy). Wygodne espadryle, maxi sukienka, skórzana torebka – bo tylko taką jedną wzięłam ze sobą, narzutka chroniąca przed deszczem, piekącym słońcem i wieczornym delikatnym chłodem oraz obowiązkowe okulary przeciwsłoneczne. Włosy rozczochrane i jeszcze mokre – układają się w delikatne fale – szkoda, że nie mam takich cały czas.
Sukienka sh – prezent od Patrycji <3
torba – vintage
narzutka – new look 25 zł
kolczyki – parfois factory outlet 7 zł