Eventy Podróże

Blog Conference Poznań 2017 – warto/nie warto

3 czerwca 2017

Uwielbiam spotkania z blogerami. Czy to te na stopie czysto towarzyskiej czy edukacyjnej. Nie odpuszczam rejestracji na żadną z dużych konferencji blogowych, a mamy ich kilka w różnych miastach. Czasem się dostaję, czasem nie. Zawsze staję na głowie, żeby pojechać. Potem przychodzi ten długo wyczekiwany weekend i entuzjazm mi spada. Czemu? Czytajcie dalej moją słodko-gorzką relację z Blog Conference Poznań 2017.

Blog Conference Poznań 2017 – lans i bans czy sensowna wiedza

Trochę ze mnie gapa, bo najarałam się na ten weekend jak szczerbaty na suchary, a nawet nie zagłębiłam się w ideę konferencji, program, prelegentów i warsztaty, na które oczywiście się nie zapisałam. Dopiero w trakcie, przy trzecim wykładzie skupiającym się na zarabianiu na blogu, doszło do mnie, że to spotkanie z założenia biznesowe i mało znajdę w nim hobbystycznych inspiracji i pasji. Denerwuje mnie to cholernie! Powstaje teraz masa blogów, które od początku mają przynosić zysk. Treść i miłość do opisywanego tematu stoją w drugim, a może nawet trzecim rzędzie.

Najgorsze jest jednak to, że nie potrafię stwierdzić, czy to dobre czy złe. A może przemawia przeze mnie czysta zazdrość, że kilkumiesięczny blog ma silniejszą rzeszę czytelników niż ja. Jeżdżę na konferencje, aby rozpoznać co robię źle, zdobyć impuls do działania i motywację. I mimo mojej lekkiej złości na to, że tematy paneli i prelekcji kręciły się wokół worka ze złotem, cieszę się, że tam pojechałam. Kilka tematów i wykładów serio wniosło wiele do mojego blogowania. Mam pomysł na nowy projekt, chce mi się bardziej!

Druga sprawa to organizacja i uczestnicy. Porównuję całość z zeszłoroczną edycją See Bloggers, z której też wyjechałam nieco skołowana. Konferencja odbyła się na terenie Targów Poznańskich, które mnie zachwyciły. Eklektyczna, ogromna przestrzeń w centrum miasta – fajnie! Organizacja jednak do poprawki. Podczas przerw nie było co robić, bo zaproszonych wystawców i sponsorów było niezwykle mało i tak się trzeba było snuć po korytarzach. Prelegenci za to na duży plus – doświadczeni w blogowaniu, z konkretną wiedzą i różnym spojrzeniem na blogowanie – miewałam niedosyt ze względu na czas. Strasznie krótkie były te prelekcje, chciałabym więcej! O ile po powrocie z Gdyni w zeszłym roku stwierdziłam, że fajny to był event dla początkujących, tak teraz jako doświadczona blogerka sporo się dowiedziałam.

To w końcu warto czy nie warto?

Czy będę chciała pojechać na BCP 2018? No pewnie! Nie pozjadałam wszystkich rozumów, nie żyję w kosmosie i wiem, że blogosfera weszła już w kolejny etap. Blogi bywają niezłym biznesem, ale jednego w tym wszystkim nie można zgubić – pasji i autentyczności. Takie przemyślenie przewijało się podczasz Blog Conference Poznań 2017 i podpisuję się pod nim nawet nosem!

fot. http://okiemmamy.pl

Fotki z konferencji by Okiem Mamy

W tym wpisie upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. Pierwsza, opisana wyżej niby była nieźle przygotowana przez profesjonalnego kucharza, świetnie podana, zrobiona z wysokiej jakości składników, a jednak mam po niej lekką niestrawność. Druga za to jest pyszna jak te naturalne lody – tak wspaniała, że chcę więcej i częściej. I nawet postoję za nią w kolejce kilkanaście minut. I to dwa razy w ciągu dwa godzin.

Poznań

Wstyd czy nie wstyd, ale nigdy w Poznaniu nie byłam. Przy okazji konferencji odwiedziłam go po raz pierwszy i totalnie się zauroczyłam. Kolorowe, przyjazne ludziom miasto z luźną, studencką atmosferą. Masa wspaniałych zaułków, knajpek z klimatem i dobrym jedzeniem. Żałuję, że byłam tak tak krótko i spędziłam czas tak intensywnie. Mój apetyt na poznanie Poznania nie został zaspokojony, a wręcz wzrósł do granic możliwości. Obiecuję, że już jesienią spędzę w Wielkopolsce kolejny weekend. Tym razem nieco spokojniejszy, czysto turystyczny i relaksujący. Do zobaczenia mam jeszcze tyle miejsc, że chyba i tym razem nie uda mi się wszystkiego obejść. No i cóż. Z radością zaplanuję wtedy kolejny wypad.

Poznań mogliście również podziwiać na zdjęciach dwóch ostatnich stylizacji oraz na moim instagramie (@marionetkamody). Pojawi się również gościnnie w następnym poście.