Gdzie byłam jak mnie tu nie było – właśnie zadałam sobie to pytanie i się zastanawiam, czemu nie dodałam posta od 21.01. Nie miałam fot – to pierwsze błahe wytłumaczenie – w zeszły weekend byłam leniem blogowym i wizerunkowym, w tygodniu nadal ciemnawo jak wychodzę z pracy, a zdjęcia na białej ścianie już mi się znudziły. Czemu więc nie dodałam posta o innej tematyce? Ano dlatego, że ostatnio mocno od mody odbiegał, a 2 pod rząd to za dużo. No i latałam za sukienką. Nie tam żadną imprezową. Studniówka dawno za mną, do klubów nie chadzam, ostatki też mnie ominęły. Szukałam zwykłej sukienki, takiej na teraz, z dzianiny, idealnej do rajstop, z długim rękawem. Szukałam w lumpeksie, w outletach i na wyprzedażach i nic.
Dopiero wczoraj, przypadkiem będąc W New Yorkerze wzięłam to co widać poniżej. Absolutnie nie spełnia moich wymogów jeśli chodzi o jakość materiału. Na pewno bym jej nie kupiła gdybym nie miała bonu podarunkowego do wykorzystania najlepiej teraz-zaraz. Ale krój jest fajny, kolor też, przyjemnie zaburza proporcje. Będzie akuratna aż do wiosny, noszona z paskiem lub z długim naszyjnikiem.
Włosy to pozostałość po wczorajszej Szafie na Szpilkach – chyba nigdy w życiu loki nie trzymały mi się tak długo, wykonane przez salon Marco Aldany w Blue City. Paznokcie to hybrydy również wykonane podczas tego eventu przez NeoNail.
sukienka – new yorker 40 zł % – aktualnie w sklepach
kolczyki – allegro 10 zł
bransoletki – mix 10 zł
torba – parfois factory outlet 30 zł
pasek – sh 0,50 gr
buty – fleq 100 zł