Recenzje Wpis

Coolturka październik

7 listopada 2016

Przyszedł czas na kulturalne podsumowanie października. Na tapecie wylądowała jedna książka, tylko 7 filmów, za to czas poświęciłam na seriale. Zacznę delikatnie, rozrywkowo, skończę na na serio mocnym uderzeniu.

KSIĄŻKA

harry-potter-i-przeklete-dziecko-czesc-1-2-b-iext40657154

W końcu postanowiłam olać książkę, z którą się męczę od lipca. Może bym tego nawet nie zrobiła gdyby nie on. Harry Potter powrócił w formie scenariusza. Jeden wieczór, historia pochłonięta w całości z wypiekami na policzkach. Tak, jak to było kiedyś. Jako prawdziwa potteromaniaczka z ogromną przyjemnością ponownie wkroczyłam do magicznego świata. Harry Potter i Przeklęte Dziecko jest może nieco bardziej infantylne i banalne niż poprzednie części, a przez formę akcja leci zbyt szybko, ale jestem na tak i chcę więcej! Z uczciwością jednak przyznaję, że do obiektywności mi bardzo daleko.

SERIAL

wnfvvrzh

Nie lubię filmów o gangsterach ganiających się z policjantami. Nie byłam zatem do końca przekonana do obejrzenia serialu Narcos. W sumie to po obejrzeniu nadal nie jestem do końca do niego przekonana, ale dzielnie i nawet z ciekawością obejrzałam pełne 2 sezony. Wielki baron kokainowy Pablo Escobar gania się z policjantami z Kolumbii i USA. Historia oczywiście oparta na faktach, pełna akcji, wybuchów, strzelanin. Faceci powinni być zadowoleni. Doskonała gra aktorska, niezły scenariusz – to na plus. Masa niedokończonych wątków – wielki minus. Ogólnie niezły, wielkiego szału jak dla mnie nie ma.

netflix-stranger-things

Tutaj za to szał jest. Stranger Things ma wszystko, czego oczekuję w serialu. Charyzmatycznych bohaterów, wciągającą akcję, dreszczyk grozy, napięcie budowane z odcinka na odcinek, otwartą furtkę do kolejnego sezonu. Całą robotę robią tutaj dziecięcy aktorzy. Do tego super muzyka i klimat lat 80. Kto jeszcze nie widział – polecam z czystym sumieniem. Kto widział – z pewnością tak jak ja, niecierpliwie czeka na kolejne odcinki.

FILM

Tak jak pisałam wcześniej, na moim liczniku pojawiło się tylko 7 produkcji. Co na mnie wynikiem jest tragicznym, ale od razu obrazuje jak bardzo wciągnęłam się w seriale. Wtop brak. Najpierw króciutko o średniakach.

Nerve – czekałam na szybki film akcji, dostałam wizję niedalekiej przyszłości i naszego społeczeństwa zatopionego w wirtualnym świecie, niezły i otwierający oczy

Jak to robią single – banał, czasem śmieszny, czasem żałosny, kompletnie nieżyciowy, na bardzo nudny wieczór ujdzie

Ave, Cesar! – nowa produkcja braci Coen, przyznaję, że trochę za późno ją oglądałam i chyba wiele mi umknęło – wrócę na pewno, żeby dojrzeć głębię

Cudowne tu i teraz – nastoletnia, niespodziewana miłość wyciągająca z nałogów, słodko, tęczowo, romantycznie

A teraz czas na podium. Zacznę się niewinnie, skończę na trzęsieniu ziemi. Dumna jestem, że dwie z trzech najlepszych produkcji w tym miesiącu to filmy polskie. Wszystkie za to inspirowane prawdziwymi wydarzeniami!

 7538805-3

Jeśli przez film poznaję dobrą historię, która wydarzyła się naprawdę, a przy tym na mojej playliście lądują świetne kawałki, których do tej pory nie znałam, to nie mogę go nie polubić. The Runaways opowiada historię jednego z pierwszych babskich zespołów punk rockowych. Niezbyt grzeczne nastolatki postanawiające grać ostrą muzykę – to już brzmi dobrze. Film zainspirował mnie również modowo i stylowo. Przyjemny, dosyć lekki, wciągający. Masa pytań do ciotki Wikipedii po seansie gwarantowana.

7753043-6

Niejednokrotnie Wam pisałam, że Zdzisław Beksiński jest moim ulubionym malarzem. Nie wiem z czego to wynika (chyba wolę w to nawet nie wnikać), ale odpowiada mi jego mroczna estetyka. Nie mogłam więc ominąć tej produkcji. Ostatnia rodzina pokazuje 30 lat z życia dosyć nietypowej familii. Nie wiem ile w tym obrazie prawdy, a ile scenariuszowej bujdy. Nieco bardziej zrozumiałam artystę, a sam film oceniam tylko przez pryzmat filmu, bez porównywania go z rzeczywistością. Nie wiem czy wpada po tak dołującym seansie, ale napiszę, że jestem zadowolona.

7750060-6

Są takie obrazy, które chce się zapomnieć, ale się nie da. Do takich zdecydowanie należy najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego – Wołyń. Kiedy Twój ulubiony polski reżyser bierze się za taki temat, już wiesz, że z kina wyjdziesz ze łzami w oczach, z otwartą buzią, masą myśli, wgnieciony w fotel. Absolutnie nie rozumiem oburzenia, że jest to film antyukraiński. Nie jest. Ja z sali kinowej wyszłam z wielką nienawiścią dla każdego objawu nacjonalizmu generalnie. Pozycja obowiązkowa do obejrzenia!