I nastały piękne, ciepłe dni. Mogę w końcu wskoczyć w szorty i trochę poopalać moją bladą twarz (no bo co moi ziomkowie Indianie pomyślą?). Tymczasem przenieśmy się do dżungli w środku miasta. Lian zabrakło akurat na stanie ale użyczony nam został zamiennik – bluszcz.
Tak mnie jakoś wzięło na styl safari. Każdego lata powraca on w wielkim stylu na ulice i wybiegi. Kolory Ziemi, pustynia, zwierzęce wzory, naturalne materiały i odrobina afrykańskiego etno. Pasuje doskonale na wielkie wyprzedażowe zakupy z lubym u boku, który o dziwo nie narzekał tak strasznie jak mógł.
top, pasek – sh
spodenki – mango
torba, okulary – h&m
buty – atmosphere allegro
pierścionek – bijou brigitte
naszyjnik – new yorker
kolczyki – katherine