Tak, przyznaję się bez bicia – zgrzeszyłam… Kupiłam spódniczkę, którą mają wszystkie blogerki. Ale ona mnie do tego zmusiła! Powiedziała, że jak jej nie kupię teraz, to będę miała wyrzuty sumienia do końca życia! Kto by wytrzymał taki szantaż emocjonalny? Dałam się ponieść jej klimatowi wybierając mieszankę aztecko-indiańską. Po raz kolejny na głowie pióropusz, który ogłupł w tym upale i pofarbował mi czoło.Do tego top z frędzlami, mikroplecak i beżowe, dosyć ciężkie buty, w bardziej letnie się jeszcze nie zaopatrzyłam.
W przyszłym tygodniu wypadają pierwsze urodziny mojego bloga i chciałabym coś fajnego z tej okazji wymyślić, ale jak to ze mną i myśleniem często bywa, zupełnie nie mam pomysłu co to by mogło być. Macie może jakiś pomysł/sugestię/życzenie?