Wpis

MAKEOVER IN MANAMA!

10 listopada 2013
Ile razy w ciągu miesiąca postanawiacie zmienić swoje życie? Ja osobiście przyznam się do 30 w porywach do 31, wyjątkowo 28/29 takich decyzji miesięcznie. Diametralne zmiany, obrót o 180 stopni obmyślam co wieczór leżąc w łóżku i rozmyślając jak ja pieprzę swoje życie w różnych kwestiach, a rano oczywiście zdaję sobie sprawę, ze wieczorem moja głowa, zmęczona całym dniem myślenia, wymyśla totalne farmazony. Ale przyszedł pewien dzień, w którym postanowiłam coś zmienić. To „coś co się zmienia”, w słowniku wielu kobitek oznacza włosy! W tamtym dniu jednak zupełnie nie miałam wizji co na tej głowie ma pozostać, a co wylądować na podłodze w salonie fryzjerskim.
Na ratunek przyszedł zaufany salon Manama, mieszczący się w Blue City, z którym współpracujemy zwykle podczas spotkań Szafy na Szpilkach.
https://www.facebook.com/monika.kilian.585?fref=ts

W końcu znalazłam salon, któremu mogę w pełni zaufać. Przemiła właścicielka Monika oraz świetna stylistka fryzur Aneta stworzyły na mojej głowie coś świetnego. Ale zacznijmy od początku.
Tak oto wyglądała wiedźma przed strzyżeniem. Najgorsza możliwa długość włosów. Ni to krótkie, nie to długie, nie wiadomo co z nimi zrobić, ale coś zrobić trzeba.
Na początek czekała na mnie regeneracja Joico. Jest to zabieg całkowicie odbudowujący włosy zniszczone, przesuszone, zmęczone życiem i stylizacją. Składa się z 4 faz, podczas których na włosy nakładane wchłaniane i spłukiwane są różnorakie specyfiki. Mimo, że moje włosy nie były jakieś mega zniszczone to na pewno stały się delikatniejsze, lżejsze i bardziej puszyste. A do tego pachniały nieziemsko, regeneracja Joico to prawdziwa aromaterapia, zapewniam. Podobno przy włosach zniszczonych różnica jest diametralna.

Przejdźmy do strzyżenia i stylizacji. Pani Aneta zaproponowała mi i wykonała 2 fryzury. Pierwsza to totalna gładź, włosy wystrzyżone maszynką jak od linijki, ścięte z długości zaledwie kilka cm i wyprostowane. Osobiście wolę fryzury bardziej przestrzenne, nieco napuszone, ale taka wersja gładkości bardzo przypadła mi go gustu. Twarz nabrała łagodniejszego i doroślejszego wyrazu.

Druga zaproponowana fryzurka to kręcony miszmasz poprzedzony lekkim wycieniowem końcówek, aby włosy lepiej układały się na co dzień oraz ścięciem grzywy. W takim wydaniu poczułam się w 100% sobą, jest dosyć elegancko ale z zadziorem. Szkoda tylko, ze moje włosidła nie mogą się tak ładnie kręcić same z siebie.

W końcu jestem zadowolona ze swojej fryzury. Otoczenie też bardzo pochwaliło moją małą metamorfozę. Włosy bez stylizacji układają się całkiem dobrze, nie wyglądam już jak wiedźma, nie straszę ludzi, a włoski są nadal miękkie i odpowiednio puszyste.

O, a tak się pobawiłam po powrocie do domciu:

Spora zmiana kosztem niewielkiej ilości ściętych włosów – bajka. Pewnie same wiecie doskonale jak zwykle wygląda w salonach „podcięcie tylko końcówek”. Salon Manama polecam z czystym sumieniem i zapewniam że jeszcze tam wrócę!