Tegoroczna jesień bardzo mi sprzyja, ponieważ robienie zdjęć na zewnątrz nie wymaga ode mnie wielkiego poświęcenia – nie marznę tak strasznie jakbym marznąć mogła o tej porze roku.
No i znowu nie jestem przekonana co do jakości mojej stylizacji. Niby wszystko jest ok, ale jednak nie jest. Coś bym może jeszcze trochę z biżuterią pokombinowała, ale wybierałam ją o 5 rano, spiesząc się do wyjścia, także to chyba sobie wybaczę. Nie jestem przekonana również do skarpetek. Nigdy nie byłam wielką fanką rajstop i skarpetek przy butach z odkrytym palcem, ba, nawet byłam tego największą przeciwniczką, ale uległam tym butom i teraz jakoś trzeba je wykorzystywać. Ale nadal nie jestem zachwycona tym rozwiązaniem.
Jakoś nie mam nastroju ostatnio do kolorów, więc na pewno ten i najbliższy (to cud, ale mam już nawet zdjęcia) wpis kolorowe nie będą. Nic nadzwyczajnego – sweterkowe wdzianko z bardzo sympatyczną kieszonką, ulubione jeansy z h&m (polecam kupować za małe, ponieważ po jednym praniu się w dziwny sposób powiększają) i skórzana torba. Całość wyszła dosyć surowa, ale doskonała na dzień na uczelni.
bluzka (basic) – new yorker
sweterek – vero moda
jeansy – h&m
buty – Sequin
torba – po mamie
kolczyki – katherine.pl
pierścionek – c&a
naszyjnik – new yorker