Już po bardzo udanym i niezwykle sympatycznym spotkaniu warszawskich blogerek. Mam nadzieję, że niebawem zamieszczę dokładniejszą relację wraz ze zdjęciami, jak tylko je dostanę.
Dzisiaj trochę inaczej niż ostatnio, być może odrobinę kontrowersyjnie, ale bez przesady. Na złote spodnie polowałam już jakiś czas aż w końcu osiągnęły racjonalną cenę i teraz możecie mi zarzucić, że noszę to co wszyscy. Sweter już znacie z zestawu ze spódnicą maxi. Zakładam go ostatnio tak często, że ciężko było mi nie pokazać go ponownie wcześniej. Reszta zestawu również już się pojawiła na blogu także nie ma sensu się nad nią zbytnio rozwodzić. Nowością jest jednak czarna szminka. Miałam sobie kupić fioletową, ale nie było więc postanowiłam spróbować z czymś takim. Nie czuję się fatalnie z takim kolorkiem na ustach i myślę, że nie wyglądam źle. Jednak trochę głupio wyjść tak do ludzi, szczególnie, że usta trzeba co chwila poprawiać, żeby nie wyglądać jak żywy trup. Niebawem się pewnie przełamię i będę straszyć na warszawskich ulicach. Na razie potraktujcie ten urodowy eksperyment z przymrużeniem oka ;).