Dzisiaj w roli główniej mistrzyni, nawet nie drugiego, a pierwszego planu. O ile ten pieseł zwany Ginger to zwykle wulkan energii, wszędzie jej pełno, tak w dniu cykania tych fot stwierdziła, że grzecznie postoi przy mojej nodze i sunąć się nie chciała. Także tym razem zapewne nikt nie będzie patrzył na mnie tylko na psicę, chociaż do pięknych nie należy. Tak czy siak wracam do pasteli i jakże sympatycznego koloru baby blue połączonego z koralem. Całość tonuje szara sukienka, która ostatnio należy do moich ulubionych.
shoes – pepe jeans, schaffashoes
bag – house factory outlet 15 zł – malinowa kopertówka do zakupienia również tutaj
ring – katherine 5 zł
dress – zara, swap
jacket – top shop 50 zł
necklace – new yorker 4 zł
all: 74 zł