Podróże Wpis

BARCELONA

15 listopada 2014

Marionetka wybrała się na 4-dniowy urlop do Barcelony i… się trochę rozczarowała. Może dlatego, że nie była na urlopie 100 lat i oczekiwała szału, może dlatego, że doświadczyła w tym samym czasie niezłego zawirowania w życiu osobistym, ale miasto jej nie zachwyciło. No ok, jest ładne, stare, z klimatem, ale na zdjęciach wszystko wyglądało dużo lepiej. Wszystko jest takie jakieś brudne i niedorobione (szczególnie metro). Na ulicach już wiszą śnieżynki, na plaży opalają się ludzie, a ciepłej w wodzie grasują amatorzy morskich kąpieli. Ludzie są mili, chociaż ciężko mi zrozumieć ich tryby pracy. Jedzenie takie sobie, za to Sangria… mniami. Ceny kosmiczne – wszędzie na prawo i lewo wydaje się po 20 euro, czy to na obiad czy na wejście gdziekolwiek. Dlatego ograniczałam się do pieszych wycieczek i oglądania wszystkiego z zewnątrz. Turystów ilości optymalne, głównie Japończycy i Rosjanie. Jako Polacy spokojnie możemy rozrabiać, bo i tak wszystko zostanie zwalone na Rosjan. W naszej dzielnicy codziennie ok. 22 mieszkańcy walili łyżkami w garnki – ot taki wyraz chęci odłączenia Kataloni od Hiszpanii.

ak czy siak, cieszę się, że było mi to wszystko dane obejrzeć i trochę odpocząć, ale Budapesztu nic nie przebije:)

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

 

 

SONY DSC