Ja i moje nowe, poświąteczne 5 kilogramów pozdrawiamy z mrozu, śniegu i ciemności.
Dzisiaj mam dla Was stylóweczkę z dnia Świąt drugiego. Tak właśnie Marionetka lata w śniegu, jeździ na sankach i robi bitwę na śnieżki. W miniówce, niezbyt grubych rajtkach i butach na obcasie, którego nie widać (tak! w końcu udało mi się dorwać kozak idealny!). Trochę robiłam za bałwana, trochę robiłam bałwana, a trochę robiłam bałwany z innych. Z tego wszystkiego mam zdjęcia i siniaka, ale ani jedno ani drugie nie nadają się do pokazania.
Minimalizm by Marionetka
Stali bywalcy pewnie wiedzą, nowi się dowiedzą, że fanką minimalizmu nie byłam, nie jestem i zapewne długo nie będę. Rzadko kiedy wybieram biel, jeszcze rzadziej czerń. Klasyczne połączenie tych kolorów nie należy do moich ulubionych, a jednak tym razem miałam ochotę na minimalizm. Tak po mojemu, niby klasycznie, ale tu się pojawiły kocie patrzałki, gdzie indziej wężowa toreba i asymetryczna spódnica – nie mogłam przejść obok niej obojętnie – cena 9,95 zł powaliła!
glasses – nn, swap
jakcet – stradivarius 130 zł
basic top – reserved 15 zł
bag – dorothy perkins, sh 5 zł
skirt – new yorker 10 zł
shoes – allegro.pl 65 zł
all: 225 zł