Kto chętny ze mną na małe czary mary? Może ktoś zna jakiś indiański taniec przywoływania wiosny, bo przecież musi taki być!
Serio nikt? No dobra to skorzystam z innych sposobów i zacznę ubierać już swoje wiosenne, pastelowe ciuszki. Najwyżej w nich zachoruję i przeleżę ostatnie tygodnie zimy w łóżeczku. No dobra… Już nie narzekam, jakoś jeszcze przetrwam tę epokę lodowcową…
Różowy płaszcz z filcu w roli głównej
Pokazując Wam ten filcowy, różowy płaszcz jakoś w październiku twierdziłam uparcie, że przechodzę w nim całą jesień. No więc jesień przewisiał w szafie i to w dodatku nie mojej. Przewisiał też przez cały grudzień i styczeń, aż sobie o nim przypomniałam i podjęłam ryzyko. Ryzyko założenia czegoś cieńszego niż trzywarstwowa puchówka w celu pokonania drogi dom-samochód oraz samochód-szkoła i w drugą stronę. Szalona ja! Udało się, nie zamarzłam, płaszcz powiesiłam na widoku i mam cichą nadzieję, że nosząc ten majtkowy, pastelowy róż wiosna przyjdzie szybciej.
Kto przyłącza się do mojej kolorowej i kwiatowej akcji zaklinania pogody?
hat – mohito factory outlet 5 zł
necklace – katherine 7 zł
coat – new yorker 130 zł
bag – vintage
sweater – sh 5 zł
dress/skirt – zara 150 zł
watch – swap
bracelets – mix, gifts
all: 297 zł