Weekend przedłużony spędzony intensywnie, imprezowo, ciekawie i w stylu lat 90. Ale o tym na razie powinnam milczeć! Dowiecie się niebawem, w kolejnych postach.
Dzisiaj zabieram Was do ogrodu. Nie jakiegoś tam ogrodu, ale do ogrodu tajemniczego, lekko mrocznego. Z tego wszystkiego mroczna nie jestem tylko ja. Chociaż z tą rozmazaną twarzą poimprezowego plastusia w postapokaliptycznym zombi świecie, który zgubił szczotkę do włosów, to może rzeczywiście powinnam się schować w tym ogrodzie.
Midi skirt
Długość zdecydowanie moja. Wyglądam w niej w miarę korzystnie, o ile w ogóle to możliwe, czuję się na maxa komfortowo. Nic mi nie wystaje, nic nie uwiera, szczególnie gdy spódnica posiada dodatkowo wysoki stan. Jest moim najnowszy, wyprzedażowym nabytkiem. 20 zł to nie majątek, a jakże potrafi poprawić humor i nadać sensu dniu! Mam nadzieję, że pogoda będzie łaskawa i jeszcze sobie w niej trochę pochodzę i nieco rozweselę warszawską ulicę. No i zdecydowanie przez nią kusi mnie ten piękny różowy kolor. Sukienka? Bluzka? Byle coś blisko buzi! Mam zamiar zostać blondyną-landryną!
Zdjęcia cyknęła Ania A. 🙂
spódnica – h&m 20 zł
buty – allegro 70 zł
bluzka – bershka 35 zł
kolczyki – katherine 5 zł