Nastała zimna i ciemna jesień. Moja „ulubiona” pora roku, podczas której nie da się normalnie zwlec z łóżka, nie da się normalnie, ładnie i luźno ubrać. Trzeba kombinować, aby było zarazem stylowo, wygodnie i ciepło. Najczęściej rano, w ciemnościach i zimnościach nie jestem w stanie podołać temu ciężkiemu zadaniu. Dlatego podczas robienia tych fotek marzłam i mokłam, do tego rano nie zjadłam śniadania, bo musiałam się pomalować, a czasu starcza mi tylko na jedną z tych czynności.
Aparat też marznie, aż trzęsie się z zimna i nie ostrzy, bo jest ciemno o 16:30 i nie widzi.
Ale koniec tego biadolenia, opowiem Wam teraz bajkę. Pewnego radosnego poranka szukałam sukienek mojej mamy na strychu. Przegrzebałam wszystkie worki z ciuchami i znalazłam piękny komin w kolorze marsali. „To będzie hit!” – pomyślałam i dziarsko zniosłam go ze strychu, a następnie od razu poleciałam pochwalić się mamie swoim znaleziskiem. „O! Znalazłaś moją spódnicę z lat 90. Sama zrobiłam ją na drutach!” – rzekła mama wzbudzając we mnie pewien rodzaj zakłopotania. No bo jak to, spódnica, która ma idealnie leżeć na tyłku, leży idealnie, ale na mojej szyi. No, ale w końcu moja linia jest gruba i wyraźna, bo o nią dbam, a mama nie dbała i jej linia była mizerna.
Spódnicę nadal noszę jako komin, idealnie pasuje mi do szminki, rękawiczek (które utknęły w czeluściach torebki) oraz nowości w mojej szafie – wełnianej opaski na uszy. Zwykle nie pałałam miłością do tego typu gadżetów i decydowałam się raczej na czapkę, ale zmieniłam zdanie. Wykonana ze świetnego splotu, ciepła, stylowa – czego chcieć więcej? Dodam, że kosztuje jedynie 15 zł w przeliczeniu na złotki, także hit!
komin, płaszcz – vintage
t-shirt – allprints
szelki – sh 2 zł
spodnie – h&m 30 zł
buty – sh 30 zł
torba – h&m wymiana