Tego co się dzieje na świecie komentować nie będę, chociaż przeraża mnie patowość sytuacji. Będzie jak zwykle o szmatach, żeby chociaż na moment wyłączyć się z wiadomości dobiegających z zewnątrz.
W sobotę okoliczna młodzież rozdawała ulotki. Jedna z organizacji charytatywnych będzie zbierała w poniedziałek u mnie w mieście tekstylia. Zmotywowało mnie to wczoraj do zrobienia wstępnych porządków w swojej szafie i jej okolicach. Zebrałam 7! (słownie: siedem) worów ubrań, butów, dodatków, które im wystawię. Dodam, że to są wory po jakieś 120 litrów. Do tego mam jeszcze 2 wory ubrań, które będę starała się jeszcze sprzedać, bo wiąże mnie z nimi sentyment/wysoki paragon. A to wszystko dzięki fascynacji ideologią Slow Fashion (polecam książkę o tym tytule – na serio otwiera oczy na ciuchową rzeczywistość). Oczywiście bardzo mi daleko do pełnej harmonii, a zwykle byłam zwolenniczką radykalnie innego podejścia, ale ilość rzeczy zaczęła mnie przytłaczać. Ideologia dużo mówi o bazach, dzisiaj więc look z użyciem moich jesienno-zimowych baz. Mimo, że zestaw jest baaardzo prosty, to chyba pobił rekord najdroższego. No, ale takie właśnie mają być bazy – dobre jakościowo i pasujące do wszystkich pozostałych ubrań w szafie.
parka – diverse factory outlet 150 zł
bluza – imperial 120 zł
spodnie – sinsay 100 zł
kolczyki – katherine 1 zł
plecak – bershka 20 zł
buty – zara 370 zł
A na cieplejsze i bardziej suche jesienne dni wybieram trampki, takie jak te http://trampki.sklep-luz.pl/