Po raz kolejny przyznaję się, jakim to złym człowiekiem jestem. Znowu ponad tydzień bez posta – ale ten czas tak zapiernicza, że nawet tego nie zauważyłam. O weekendach nawet nie piszę – szczególnie tych wyjazdowych. Zero odpoczynku, 900 km zrobione, impreza zaliczona. I to nie byle jaka impreza! 80-tka babciowa! A na przyjęcie to postanowiłam ubrać się adekwatnie do aury. Czuć już wiosnę, pastele wchodzą do gry. I w końcu mogę założyć beżowe czółenka, które długo czekały na swoją premierę.
płaszcz – new yorker
naszyjnik – h&m
sweter – sh
pasek – tally weijl
spódnica – one market
torebka – new look