Stali czytelnicy bloga z pewnością zauważyli, że nie potrafię usiedzieć na miejscu i sporo podróżuję. Pokonać 500 km na weekendowy wyjazd? No problem. Pakuję się w 10 minut w malutki plecak i wybywam. Zawsze jednak zastanawiam się w co się ubrać na podróż.
Aby zaoszczędzić miejsce w plecaku (szczególnie cenne przy wycieczkach samolotem tanich linii tylko z bagażem podręcznym), ciuchy na podróż powinny być tymi, które zajmują najwięcej miejsca. Tak oto na lotnisku zawsze jestem ubrana jak miś. Adidasy, długie gacie, podkoszulka, t-shirt, sweter, kurtka i szal. I nieistotne czy na zewnątrz jest 10 czy 30 stopni. Może to mało komfortowe, ale skuteczne rozwiązanie. Do tego ciężary nosimy na sobie, a nie dźwigamy na plecach – zawsze jest nieco lżej.
Przy samochodowej wycieczce nigdy się nie ograniczam. Pakuję wielką walizkę, zestawy „blogowe”, a nie losowe ubrania, które po prostu zajmują mało miejsca. Na siebie też zakładam strój byle ładny – w końcu w aucie można czuć się jak u siebie w domu i bardziej czy mniej wystająca noga nie stanowi problemu.
Schody pojawiają się przy transporcie busem lub pociągiem. Tutaj niby można spakować więcej niż do samolotu, ale jednak nie tyle co do auta, bo często musimy tę walizkę czy plecak ciągać ze sobą przez pół miasta. A do tego jednak jedziemy wśród ludzi. Musi być więc stosownie, przyzwoicie, przewiewnie i odpowiednio to niepewnej temperatury w pojeździe (najpierw ukrop potem zbyt mocna klima). Stawiam wtedy na naturalne materiały i luźne kroje. Tak właśnie powstał poniższy zestaw. Może nie jest to high fashion, ale na pewno czułam się swobodnie 🙂
I znowu jestem pognieciona na zdjęciach, czyli jednak bluzka ideałem podróżnika nie jest.
kapelusz deichmann 25 zł
bluzka f&f 22 zł
bransoletka prezent
buty onemarket
torba vintage – wkrótce Wam się znudzi
spodnie pamiątka z Malty 50 zł