Tytuł jest wielką zmyłą. Szczególnie dla tych, którzy trafią tu prosto od wujka googla i szukają szałowych kreacji klubowych. Faktom jednak zaprzeczyć nie można – właśnie w takiej stylówce spędzałam swój wieczór panieński pod koniec lipca. Ale jak wszystko w moim wykonaniu wieczór ten nie miał wiele wspólnego z typową tego typu imprezą. Nie było limuzyny, klubów, morza alkoholu, striptizera. Była za to podwarszawska wieś, wynajęty domek, kolorowe drinki, strzelnica, park linowy. Ale może o przebiegu wieczoru napiszę jeszcze post – jak tylko dostanę zdjęcia – musicie pogonić Patrycję 😉
Wracając do szmatek. I ja nie oparłam się hitowi wakacji – bluzka odsłaniająca ramiona co prawda wisiała już w mojej szafie dobrych kilka miesięcy, jednak długo zastanawiałam się czy aby przypadkiem ten dekolt nie jest za luźny, i czy aby na pewno mogę nie zakładać nic pod spód. Jak widać, nie mogę. Tak oto powstał zestaw z topem pod spodem i mega długaśną maxi spódnicą, której absolutnie nie da się nosić do płaskich butów. Ponadto kieca wymaga halki. Wiecie jak ciężko dostać halkę/półhalkę w dzisiejszych czasach? Ja swoją musiałam ukraść babci. A przecież to taka wygodna i potrzebna część garderoby. Apeluję więc po raz kolejny do sieciówek o wprowadzenie nowego asortymentu do sklepów. Marzy mi się jedwabna, cielista… Czy to nie za wczesna pora na listy do Św. Mikołaja?
foto i organizacja wieczoru: Patrycja
<3
top – c&a 15 zł
okulary – factory 314 zł prezent
bluzka – sh 2 zł
spódnica – h&m sh 2 zł
buty – bon prix
torba – vintage
bransoletka – river island 10 zł