Jakiś czas temu zapowiadałam Wam, że hafty będą częstym gościem na blogu. Jak zwykle sporo obiecuję, a potem się nie wywiązuję, ale tym razem spełniam groźbę. Jeansowa kurtka z haftami zawitała w mojej szafie już późną jesienią. Siłą rzeczy czekała na pierwsze promienie słońca. W końcu mogę ją założyć! Nawet teraz, pisząc post, mam ją na sobie.
Czym mnie tak uwiodła?
Czytajcie dalej!
Początkowo sceptycznie byłam nastawiona do kupna kolejnej jeansowej kurtki. Bo to takie nudne. W swoim życiu już ich trochę zajechałam. Ostatnia w dziwny sposób zrobiła się za mała. Nie miałam za bardzo wyjścia, bo moja garderoba bez katany jest pusta. Zaczęłam przeglądać sklepy internetowe i na stronie Zaful trafiłam na cudeńko, które z nudą ma niewiele wspólnego. A to wszystko przez wiosenne hafty!
Pszczoła, kwiatuszki, kilka napisów są o tyle fajne, że są niezbyt duże, nie dominują na jeansie i kurtka nadal jest uniwersalna i pasuje do wielu zestawów. Do tego świetnie na mnie leży – co niestety ostatnio jest rzadkością, świetnie leżą u mnie jedynie kalorie na talerzu, a ja na kanapie.
Co do reszty zestawu postawiłam na basic idealny na ciepłe weekendy, spędzane na wsi. Początkowo miałam w planach połączenie kurtki z białymi jeansami, ale jeszcze się takich nie dorobiłam. Potem myślałam o sukience w kwiaty – ale ten pomysł potrzymam na dni, w których spokojnie będę mogła wskoczyć w sandały. Finalnie padło na najprostsze rozwiązanie – biały top, stara torebka, jeansy, trampki i tylko okulary i pomarańczowa szminka udają, że to coś więcej niż look jakich wiele.
And next time on blog long purple dress! Be ready on Thursady.
spodnie sh pieces 13 zł
buty ccc 25 zł
torebka vintage
okulary c&a 20 zł
t-shirt new yorker 13 zł