Nie, tak nie będzie. Bojkotuję jeszcze przez czas jakiś jesień. Przyjdzie i na Ciebie czas koleżanko, ale ja wolę w głowie i na blogu mieć jeszcze przez chwilę lato. Co prawda babie, ale dalej lato.
Odkąd zaczęły się chłodnie dni boho schowało się głęboko w mojej szafie. Na pierwszy plan wyszły za to stylizacje z rockowym sznytem. Przypominają mi one okres nastoletniego buntu. Teraz traktuję je nie jako przynależność do subkultury, a jako świetna baza do zabawy modą. Już niebawem je zobaczycie, chwilę jeszcze jednak potrzymam Was w sielskości.
Kombinezony – zaraz po legginsach i miniówkach to ponoć najgorszy typ ubrania dla dziewczyn plus size. W sumie nie wiem skąd wzięła się ta opinia. Ja kombinezony lubię bardzo. I jak znajdę takie rudawe cudo za 35 zł muszę kupić, choćby to wiązało się z koniecznością oblecenia 3 centrów handlowych w poszukiwaniu właściwego rozmiaru. Poszerza (nie mylić z podkreślaniem) co prawda moje nienajmniejsze biodra i ramiona, ale od czego mam w szafie pierdyliard ażurowych narzutek.
Sesja powstała pod koniec lipca, zdjęcia dostałam teraz, a tak pasują do klimatu bloga, że aż żal ich nie pokazać. Szczególnie, że są na takim poziomie pozowania jaki chciałabym utrzymywać. No ale sesja trwałą 2 godziny, a nie 10 minut…
Fot. Jarek Okeanos
kombinezon promod 35 zł
buty bonprix 100 zł
narzutka c&a 30 zł
naszyjnik new yorker 10 zł